
Wszystkim bardzo dziękuję za życzenia. Te życzenia dają nam siły do dalszego działania, bo czujemy, że nie jesteśmy sami!!! Jeszcze raz "rachmiet" (kaz. dziękuję)!!! Pamiętam jak przez ostatnie pięć lat (do aresztu) Wołodia rano składał mi życzenia, dawał ogromny bukiet kwiatów, a następnie wylatywał na coroczną sesję OBWE w Warszawie. Ja zwykle troszeczkę się "dąsałam i ogłaszałam bojkoty" . Po powrocie Władimira Kozłowa razem świętowaliśmy moje urodziny. I oto nadszedł 2012 rok (miał być mój mały okrągły jubileusz) i Wołodia obiecał, że albo nigdzie nie pojedzie, albo mnie zabierze ze sobą, żebyśmy mogli ten dzień spędzić razem. Tak... nadszedł 26 września 2012 roku. Tak, spędziliśmy z Wołodią prawie cały dzień... od 9 rano do 18.00... Tyle tylko, że on był na ławie oskarżonych, a ja na siedziałam na sali sądowej. Oczywiście złożył mi życzenia urodzinowe przekazując ich treść przez swoich adwokatów... Ale było tak smutno. I wtedy przypomniałam sobie wszystkie swoje "bojkoty" i jakoś zrobiło mi się nieswojo... Już lepiej, żeby sobie wyjechał i nie wracał. Mogę spędzić urodziny bez niego, byle by był na WOLNOŚCI!!! Dziś, gdyby administracja więzienia przestrzegała grafiku rozmów telefonicznych, to Wołodia by zadzwonił. A ja czekam, bo może jeszcze...