Facebook Twitter

Wagon "Stołypin"

Przez ostatnie dni nie było jak pisać, chociaż powiedzieć, że "było o czym", to nic nie powiedzieć. Zdarzeń i wrażeń było bez liku.

 

Po południu transport pod konwojem: kolejne przeszukanie osobiste, odebrali mi zegarek. Po przeszukaniu - do więźniarki. Buda 3х1,5 m, w środku 14 osób (!), każdy ma ze sobą kilka toreb. Na ulicy upał 28 stopni, buda jest zamknięta, bez wentylacji. Tak jedziemy około godziny. Rozmawiamy. Obok siedzą zabójcy - transport z poprawczaka do kolonii karnej dla dorosłych. Kontakt jak trzeba -  żargon więzienny przeplata się ze zwykłym językiem. Taktowne pytania, a nawet pełne szacunku przez to, że my (Serik Sapargali jest obok) jedziemy z powodu ŻO.

 

Większość ma wyroki po 10-12 lat, pozostali - od 4 i więcej. Ciemno, upał, śmierdzi (pot, spaliny, dym, wszyscy palą, oprócz mnie; Seke też zapalił), ale jest wielce poznawczo i ciekawie. Pierwszy raz usłyszałem nazwę wagonu służącego do transportu więźniów- "stołypin". Tylko tak  tutaj ten wagon nazywają.

 

Przyjechaliśmy na dworzec "Almaty-2". Więźniarka stanęła dokładnie obok "stołypina": odległość między nimi wynosiła 10 cm. Wyskakujemy w akompaniamencie dziarskich i chamskich komend konwoju - pojedynczo! Wszystko szybko-szybko z przekleństwami po kazachsku. Potem siedzimy w duchocie "stołypina" jeszcze prawie godzinę. Jasne, że takie "przeganianie" nas to część przedstawienia pod tytułem: "who is who".

 

"Stołypin" to wagon typu przedziałowego, ale  bez przedziałów. Tam gdzie powinna być ściana z drzwiami, jest krata z drzwiami z takiej samej kraty. Tam gdzie powinno być okno w normalnym przedziale, okna nie ma, jest ślepa ściana. Stolika nie ma. Miejsca do spania są drewniane, jest ich po trzy na każdej ścianie. Półki bagażowej też nie ma. W przedziale (tutaj to też to jest "cela") miejsc do spania jest na 7 osób, środkowe miejsce rozkłada się na dwa. Wychodzi cały dach nad tymi, którzy śpią poniżej. Teraz w "celi" jest nas 16 (!).

 

Stoimy tak już prawie godzinę. Rozmawiamy. Tutaj to jest najważniejsze:  kim się jest, skąd kogoś się zna, z jakiej kolonii karnej i do jakiej kto jest skierowany, kto i gdzie jest "gitem" [przestępczy autorytet wyższej rangi]  - jaki gdzie jest reżim (reżim oznacza "czerwony") - jaki gdzie jest "kontakt"(możliwość kontaktowania) - to jest przykładowy wykaz tematów.

 

Po godzinie konwojent (starszy) z zaklejonymi kopertami (moja jest bardzo gruba), na których umieszczono dane (zdjęcie, nazwisko, imię, rok i miejsce urodzenia, artykuł) wykrzykuje nazwiska i trzeba odpowiedzieć: "Tutaj" , a potem uzupełnić usłyszane nazwisko imieniem oraz imieniem ojca, rokiem urodzenia i wszystkim pozostałym. Sprawdzają, a potem wyprowadzają z tej "celi" z rzeczami, planując przy tym, żeby szli mniej więcej w jednym kierunku, ale żeby wspólnicy (jeśli są podsądnymi) nie siedzieli razem itp...

 

Ja trafiam do celi z aktauskimi, oni są młodzi, rocznik 1987, ale mnie pamiętają. Okazuje się, że jeden mieszkał w domu, w którym ja pracowałem (w spółce telefonicznej), a drugi tam przychodził. W "celi" są jeszcze ludzie skierowani do miast Atyrau, Taraz, Szymkent. Wszyscy razem: i podsądni, i skazani. Biznesmen z Szymkentu nakrywa "dastarkhan" [podłużny obrus, na którym ustawia się jedzenie], on tuż przed transportem dostał paczkę z jedzeniem, ja dodaję co mam, dlatego, że swoją "paczkę zostawiłem współtowarzyszom z celi w areszcie. Konwój daje tylko wrzątek (mało, ale wystarcza), konserwy rybne i chleb. Konserwy najtańsze, w naszej celi nikt ich nie jadł, tylko sam chleb, boją się zatrucia.

 

W każdej celi przy obowiązującej maksymalnej ilości 7 osób przebywa po 11-12 osób, takich cel jest 7-8. Można sobie wyobrazić stan wspólnej dla wszystkich JEDNEJ toalety. Druga jest dla konwoju.  Więźniowie "obyci" (są tutaj tacy, co w "stołypinie" spędzili po 2 lata z przystankami w więzieniach centralnych - wyciągają anaszę [określenie konopii indyjskich] i nie przejmując się konwojem, zażywają. Są ludzie specjalnie zaopatrzeni na "trasę" w anaszę, żeby "ogrzać każdego potrzebującego". Przechodzą przez wszystkie kontrole, przy mnie na sto procent nie znaleźli u nikogo, a połowa miała.

 

Jakieś osiem osób w celi pali anaszę, pozostali papierosy. Ja to wszystko wdycham, bo takie są warunki. Atmosfera jest w porządku, nikt się nie stawia, wszyscy "pilnują miotły". Cele kontaktują się między sobą. Nasz "stołypin" jest doczepiony do pociągu relacji Almaty- Uralsk. Przejedzie przez Taraz-Szymkent-Kyzyłordę-Aktobe-Uralsk. Tych, którzy jadą do Aktobe i Aktau, za 2 dni wysadzą w Aktobe i umieszczą w centralnym areszcie śledczym w Aktobe. Tam spędzimy kilka dni (mówią, że do 22 maja), będziemy czekać na swój transport. Ale to później.

 

"Wyrokowcy" wspierają "nowicjuszy", marudzenie nie jest mile widziane. Pociąg jedzie wolno,  kłania się każdemu słupowi i wszystkich przepuszcza. Do Tarazu docieramy około południa.

 
 
tagi: ŻO stołpin wagon kraty transport szacunek sapargali serik Kozlov Vladimir konwój zdarzenia Buda zegarek


All Rights Reserved 2013 vladimirkozlov.org Legal Disclaimer O fundacji