Kazachstan, 17.12.2014

Jak poinformowała była sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Madeleine Albright, Waszyngton, uwzględniając presję wywoływaną przez Kreml na sąsiednie państwa, będzie dalej wspierał Kazachstan w rozwoju demokracji, o ile Akorda zadba o zmiany polityczne. Deklaracja ta padła podczas wystąpienia Albright na drugim amerykańsko-kazachskich forum "Współpraca dla bezpiecznej przyszłości". 

Zdaniem byłej sekretarz stanu "rosyjski rewizjonizm" może rozprzestrzenić się na inne państwa, gdzie żyje rosyjskojęzyczna mniejszość. Ale jak podkreśla nikt nie może wymusić na tych krajach wyboru takiej czy innej drogi.

Albright wypowiedziała się także na temat roli USA w Azji Centralnej. Jej zdaniem Stany nie prowadzą żadnej gry w tym regionie, ale z uwagi na położenie geograficzne i rolę jaką odgrywa na tym obszarze Kazachstan, krajem tym będzie niezmiennie interesowało się USA.

Albright odniosła się także do kryzysu na Ukrainie. Jej zdaniem został on wywołany właśnie przez rosyjską rewizjonistyczną politykę. Rosja nasila także presję na kraje sąsiednie, cały region z niepokojem śledzi jaki następny krok podejmie Putin - stwierdza. Jak deklaruje, w tej sytuacji Stany Zjednoczone powinny wzmacniać stosunki z Astaną. Jednocześnie jednak podkreśliła, iż kraje regionu muszą same wybrać drogę, którą chcą podążać, niedopuszczalne jest narzucenie im strategii.

Zacieśnienie współpracy między Kazachstanem a USA obwarowuje jednak kilkoma warunkami - m.in. by tempo zmian politycznych nie odstawało od tempa rozwoju gospodarczego. Waszyngton nie może bowiem zignorować niepokojących tendencji w dziedzinie przestrzegania praw człowieka. Jako przykład Albright powołała się na sprawę opozycyjnego polityka Vladimira Kozlova, nazywając ją "krokiem w złym kierunku".  Na koniec zadeklarowała iż wobec tego iż demokracja deklarowana w praktyce nie działa, Stany gotowe są wesprzeć Kazachstan i jego sąsiadów w rozwoju "prawdziwej demokracji".

Źródło: Respublika