Unia Europejska nie może być bierna ws. wyroków więzienia dla opozycjonistów w Kazachstanie - mówi mec. Jacek Świeca, ekspert Fundacji Otwarty Dialog. Uważa, że Unia ma narzędzia wywierania presji na tamtejsze władze, np. w sprawie skazanego na 7,5 roku więzienia Vladimira Kozłowa.
52-letni Kozlov, przywódca niezarejestrowanej partii Alga (Naprzód), został skazany w poniedziałek na 7,5 roku więzienia za "wzniecanie niepokojów społecznych i dążenie do zmiany przemocą porządku konstytucyjnego". Aresztowano go w styczniu 2012 roku pod zarzutem nawoływania miesiąc wcześniej do zamieszek w mieście Żanaozen, na zachodzie Kazachstanu.
Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie, że "walka o wolność Kozłowa dopiero się zaczęła". Zwrócił uwagę, że Kozłow zapowiedział, że będzie się odwoływał od poniedziałkowego wyroku.
Według Kramka, UE powinna wywierać nacisk na władze Kazachstanu w kwestii przestrzegania praw człowieka. Jak zauważył, właśnie kończą się negocjacje umowy gospodarczej między UE a Kazachstanem, a na początku listopada do Astany wybiera się szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Według Kramka, procesowi Kozlova towarzyszyły liczne naruszenia, o których informowały organizacje pozarządowe
- Mamy nadzieję, że wyrok na Kozłowa i negatywne relacje obserwatorów odnośnie uczciwości tego procesu oraz samej jego zasadności znajdą tu swoje odzwierciedlenie - powiedział Kramek.
Mecenas Jacek Świeca, ekspert współpracujący z Fundacją Otwarty Dialog, zaznaczył, że społeczność międzynarodowa ma kilka "prawno-dyplomatycznych instrumentów" wywierania presji na władze w Astanie. Zwrócił uwagę, że Kazachstan jest stroną ponad 60 konwencji dotyczących praw człowieka; prawa te są też teoretycznie ujęte w kazachskim prawodawstwie.
Według Świecy, opierając się na konwencji wiedeńskiej oraz genewskiej UE, można wykorzystać instytucję persona non grata wobec przedstawicieli kazachskich władz i uniemożliwić im wjazd na teren Unii. Oprócz tego - mówił - na podstawie traktatów unijnych można odmówić wjazdu na teren UE każdej osobie, która jest potencjalnym zagrożeniem dla porządku publicznego, a porządek ten to m.in. przestrzeganie demokratycznych praw i wartości.
Według Kramka, procesowi Kozołowa towarzyszyły liczne naruszenia, o których informowały organizacje pozarządowe monitorujące jego przebieg m.in. Human Rights Watch i Freedom House, a także niezależni obserwatorzy międzynarodowi.
Zdaniem posła PO Marcina Święcickiego, zebrane przez prokuraturę dowody mające potwierdzać winę Kozłowa, były absurdalne.
Zwrócił uwagę, że wyrok odczytano w języku kazachskim, którego nie rozumie Kozłow, bo - tak jak duża cześć mieszkańców Kazachstanu - mówi po rosyjsku. Jak zaznaczył, istnieją też podstawy, by przypuszczać, że na świadków, na których zeznaniach opierał się materiał dowodowy, wywierana była presja.
Zdaniem posła PO Marcina Święcickiego, który był obserwatorem na procesie Kozłowa, zebrane przez prokuraturę dowody mające potwierdzać winę Kozłowa, były absurdalne. Jak mówił, m.in. potwierdzeniem tego, że chciał on siłą obalić władze była analiza lingwistyczna jednej z jego wypowiedzi.
- Nie było mowy o tym, że organizował jakieś oddziały wojskowe, że zbierał broń, szykował jakiś atak. Dowodem było sformułowanie użyte przez Kozłowa "obalić trzeba tę władzę". Zostało ono oddane do analizy językoznawcom i oni wydali ekspertyzę, że w takim zawołaniu zawarty jest element siłowy - powiedział Święcicki.
Święcicki poinformował, że spotkał się też z osobami, które zostały skazane już wcześniej w związku ze sprawą Żanaozen. Jak mówił, razem z Kozłowem jest to 17 osób. - Słyszałem o torturach, które stosowano podczas przesłuchań - podkreślił.
Wyraził obawę, że po opozycji, władze Kazachstanu będą chciały się rozprawić z niezależnymi mediami. Jak mówił, w mowie prokuratora wielokrotnie powtarzały się nazwy mediów krytycznych wobec rządu w Astanie i były one oskarżane o ekstremizm i "informacyjny terroryzm".
Niepokoje w Żanaozenie, do których doszło po zwolnieniu pracowników z firm naftowych, wybuchły 16 grudnia 2011 roku, w 20. rocznicę niepodległości Kazachstanu. W ich następstwie - według oficjalnych danych - 16 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych, po tym jak oddziały specjalne użyły broni. Uszkodzono ponad 40 budynków. W mieście wprowadzono stan wyjątkowy. Starcia te były najpoważniejszym wyzwaniem dla prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, który rządzi silną ręką Kazachstanem od ponad 20 lat.
Ugrupowanie Alga jest jedną z tych partii, której członkowie najgłośniej krytykują rządy Nazarbajewa. Odmawia się jej rejestracji od 2001 roku, kiedy to powstała po secesji z partii Demokratyczny Wybór Kazachstanu.