Facebook Twitter

aktualności

Policjanci, którzy otworzyli ogień do strajkujących wyszli na wolność

Kazachstan, 17.09.2014

 

Sześciu policjantów, którzy strzelali do ludzi w Zhanaozen wyszło na wolność - napisał w liście z więzienia Vladimir Kozlov. Jak informuje opozycjonista policjanci siedzieli w bardzo komfortowych warunkach - nie chodzili nawet w więziennym ubraniu ani na apele.

 

O tym, jak odbywają wyrok pozbawienia wolności więźniowie w zareczańskiej kolonii, opowiada polityk Vladimir Kozlov:

 

" (...) Coraz częściej słyszę tutaj w obozie o pewnych niejawnych informacjach, o zaświadczeniach, umieszczanych przez nasze "organy" w aktach skazanych więźniów po cichu i bezprawnie. Na przykład, jeśli dzięki prawno-karnej kwalifikacji śledczych, oficerów dochodzeniowych i innych ludzi, nie udało się zebrać dowodów na to, że ktoś należał do ZGP (Zorganizowana Grupa Przestępcza), ale im wydaje się, że jednak należał, to tak jest, i już. Człowiek zostaje skazany na podstawie "lewych" artykułów w zależności od tego, co dało się znaleźć przy nim w trakcie zatrzymania. Jeśli "ćwiartkę" heroiny, to zostanie skazany z art. 259, jeśli znaleziono przy nim nabój albo granat, to skażą go z innego artykułu.

 

W czasie śledztwa uprzedzają: jeśli w zeznaniach będą padały słowa "szedłem, znalazłem, chciałem oddać...", to człowiek dostanie minimum kary wynikającej z przepisu karnego, a jeśli: "to nie moje, podrzucono mi, wściekłe psy!", to kara zostanie wyznaczona według górnej granicy. Tak dzieje się prawie zawsze, co potwierdza powszechnie znaną prawdę, że nie ma u nas podziału na poszczególnych szczeblach systemu sprawiedliwości (dochodzenie - sąd), jak też w konsekwencji brakuje samego systemu. Nie mówię teraz o tym, czy człowiek rzeczywiście był winny, czy też nie, dlatego takie subiektywne i wybiórcze podejście (działanie zgodnie z zasadami obowiązującymi w świecie przestępczym) zastępujące kwalifikowanie czynów przez tych, którzy decydują o naszych losach, pozbawia możliwości obrony w oparciu o prawo - w całości, totalnie.

 

Tak oto, poza wszystkimi innymi, do akt sprawy takich więźniów trafia pewien dokument, który oficjalnie nie istnieje, ale który jednoznacznie nakłada na administrację, KUIS (Komitet Więziennictwa), pewne obowiązki w stosunku do takiego więźnia: nakładanie kar na więźnia co 5-6 miesięcy, brak możliwości odbywania kary w łagodniejszych warunkach, brak możliwości przeniesienia do kolonii dla osiedleńców, brak możliwości zwolnienia warunkowego. Wszystko to dzieje się niezależnie od faktycznego zachowania więźnia w zakładzie karnym. I KUIS posłusznie wszystko to wykonuje, bez zastrzeżeń. Takich przypadków jest zbyt wiele, by były nieprawdziwe.

 

Również i moja historia więziennej odsiadki to pokazuje, chociaż w moim przypadku administracja formalnie za punkt wyjścia przyjmuje w moim wyroku art. 235 p.1 (ZGP), choć w tym przypadku - prawo przecież nie przewiduje dla mnie szczególnej uwagi i traktowania (patrz wyżej), a wprost zaleca KUIS-owi, aby opierał się nie na wyroku, a na rzeczywistych, odnoszących się wprost do mnie, okolicznościach mojego pobytu w zakładzie karnym. W takim właśnie oto gównie "odbywamy" [odsiadujemy wyrok], a prawo sobie spokojnie patrzy na wszystko z boku.

 

(...) Prokuratura coś milczy i nie odpowiada na razie na mój wniosek, zostało kilka dni na udzielenie odpowiedzi. Po 25.08 napiszę do Generalnej [Prokuratury], ale już w sprawie naruszenia obwodowej [prokuratury], i od razu nie czekając na odpowiedź, - do sądu, o uchylenie kary zgodnie z art. 27 kpc.

 

(...) Byliśmy na porannym apelu. Dziś pierwszy raz na własne oczy zobaczyłem, jak jeden z żołnierzy (strażnik z ochrony więzienia pełniący służbę w wojskach wewnętrznych MSW RK) uderzył ręką w twarz więźnia, młodego chłopaka. Uderzenie nie było mocne, bo zadane otwartą dłonią, ale ostre i znieważające. Takie uderzenia zawsze stanowią prowokację do oddania ciosu, wywołania agresji, po czym "można" już "wtłuc" więźniowi "ile wlezie", z całej duszy żołnierza wojsk wewnętrznych. Wcześniej, i na "trójce", i tutaj, na własne oczy nie widziałem jak biją. Słyszałem - tak, widziałem ludzi ze świeżymi śladami pobicia - tak, ale sam nie widziałem.

 

Teraz powstało we mnie twarde przekonanie, ukształtowane nie tylko na dowodach pośrednich, ale też na własnym doświadczeniu: w systemie nadal bije się ludzi często i brutalnie. Przy czym jakaś część tych pobić jest prowokowana przez samych przedstawicieli administracji zakładu karnego, którzy nie potrafią inaczej, nie chcą być wychowawcami, wolą burzyć niż budować.

 

Świadomie nie precyzuję szczegółów - kogo uderzono, z jakiego oddziału, bo "rozbijać się" w cudzej sprawie to nie jest przyjemnie, każdy to robi sam za siebie. ALE! Ja to widziałem sam osobiście i mogę teraz jednoznacznie zaświadczyć, że to, co powinny utrudniać, czemu powinny zapobiegać społeczne komisje obserwacyjne, narodowy mechanizm prewencyjny i inne rządowe organizacje praw  człowieka,  występuje w systemie KUIS Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i ma szerokie zastosowanie. Oczywiście Ameryki nie odkryłem, ale otrzymałem moralne prawo, żeby o tym mówić, opierając się na tym, że sam znajduje się wewnątrz tego systemu.

 

(...) Niedawno dowiedziałem się, że sześciu policjantów, którzy wykonywali przestępczy rozkaz strzelając do ludzi w Zhanaozen, jest już w domu - wszyscy, co do jednego. Siedzieli w obozie dla "byłych funkcjonariuszy", odizolowani od wszystkich, bardzo wygodnie, nie nosili nawet więziennego ubrania i nie chodzili na apele, i kiedy tylko pojawiła się tylko "furtka", wyszli do domu. Myślę, że można w to wierzyć, bo więźniowie moją swój własny system przekazywania informacji, zazwyczaj nie kłamią. Tak więc, ci, do kogo strzelano jeszcze siedzą, a ci, co strzelali są już w domu. Bez komentarza". 

 
 
tagi: Kozlov zhanaozen Zarechnoe


All Rights Reserved 2013 vladimirkozlov.org Legal Disclaimer O fundacji