Pobudka jest tu o 06.00 rano, ale bez kopniaków. Moi sąsiedzi śpią bez problemów. W nocy przepaliła się żarówka w celi, spaliśmy w ciemności, nikt się nie awanturował, fantazja. Dyżurny strażnik więzienny zapytał: "Jest "waniok"?" Ja nie wiedziałem, o co chodzi, a to okazuje się jest worek ze śmieciami. Wystawia się go za drzwi i wynosi go "balander" [osoba roznosząca jedzenie]. Mój czajnik wędruje po celach - proszą żeby pożyczyć na chwilę. W dowód wdzięczności dają nam papierosy itd.. Okazuje się, że Seke jest obok, im czajnik też daliśmy. Tak więc dobrze myślałem, że trzeba taszczyć ze sobą sprzęt, to się tutaj liczy.